wydarzenia

 

Relacja z wyjazdu delegacji KKN na mecz Euro2012 Dania-Niemcy (1:2), Lwów

 

Lwów, Arena Lwów, 17 czerwca 2012

Podczas gdy pół Polski opłakiwało porażkę Polaków z Czechami, a co niektórzy wciąż topili smutki w barach, 9-osobowa delegacja KKN ruszała na wschód. Celem był Lwów i mecz w ramach ostatniej kolejki grupy B, Niemcy-Dania. Pełny bus oznaczał, że jechaliśmy w 9-osobowym teamie.

 

Przed wyjazdem wiele się nasłuchaliśmy o fatalnych warunkach drogowych. Tymczasem w naszej opinii trasa do Korczowej (przejście graniczne) wygląda całkiem nieźle. W większości dwupasmowa, lub z szerokim pasem awaryjnym. Na dodatek obaj kierowcy bardzo sprawnie prowadzili naszego busa, tak więc tempo podróży było więcej niż dobre.

 

Przerwę obiadową zrobiliśmy pomiędzy Rzeszowem a granicą. Wybór padł na bar, serwujący staropolskie dania. Co ciekawe, funkcjonował tam również sklep, w którym można było kupić produkty regionalne, m.in. chleb, wędliny czy piwo. Innymi słowy każdy mógł znaleźć coś dla siebie. Po posileniu się ruszyliśmy w dalszą drogę.

 

Przejazd przez granicę przywrócił wspomnienia z dzieciństwa. Z czasów socjalizmu. Szczelna granica, pełna służb mundurowych, skrupulatnie kontrolujących podróżnych. Na szczęście z okazji Euro otwarto specjalny pas, na którym teoretycznie odprawa miała odbywać się szybciej. Nam przejazd przez granicę zajął około pół godziny. Po przejechaniu ostatniego szlabanu można odnieść wrażenie, że ma się 40-letnie deja vu. Na drogach łady i wołgi. Obok krowy i konie. Piękne domy przeplatają się z ruderami. Naszą ciekawość przyciągnął sposób budowy drogi prowadzącej z granicy do Lwowa. Kilkanaście kilometrów bez choćby jednego zakrętu. Żartowaliśmy, że budując ją osuszono ze 2 jeziora i wyburzono 3 wioski. W dobrych humorach dotarliśmy około godz. 15-tej do celu.

 

Na jednym z parkingów czekał na nas ukraiński kolega, który pełnił funkcję przewodnika. Wyjaśnił nam, że pomimo tego, iż z okazji meczów jest to dzień wolny od pracy, wjazd do centrum Lwowa jest utrudniony, gdyż miasto to jest właśnie remontowane... Jak widać z czasem przed Euro ścigali się tylko w Polsce. Kolejnym problemem jest fatalny stan chodników, po których wózkami poruszać się nie sposób. Zapadła więc decyzja, że najpierw idziemy na obiad do poleconej przez naszego przewodnika restauracji, a potem jadąc za jego autem obejrzymy Lwów z busa.

 

Na obiad w zasadzie każdy zamówił pielmieni (ze śmietaną lub w rosole). Wszystko popijaliśmy zimnym ukraińskim piwem. Potrawę oceniliśmy bardzo pozytywnie. Po posiłku ruszyliśmy do centrum. Co zobaczyliśmy? Miasto zabytkowe, pachnące historią, ale bardzo zaniedbane. W fatalnym stanie są przede wszystkim ulice oraz komunikacja miejska. Niemal wszędzie kostka brukowa pamiętająca czasy, gdy Lwów należał do Polski. Tramwaje, jakie jeżdżą tam po torach, w Polsce można zobaczyć wyłącznie w muzeum. Podobnie jest z autobusami. Co prawda dostrzegliśmy kilka nowocześniejszych pojazdów, ale stanowiły one zdecydowaną mniejszość. Z uwagą obserwowałem też krawężniki - wysokie, nie obniżane na przejściach. Podsumowując, miasto kompletnie niedostosowane dla osób poruszających się na wózku.

 

Nowocześniej jest za to w okolicach stadionu, który znajduje się na obrzeżach Lwowa. Nowocześniej oznacza, że droga zamiast kostką brukową pokryta jest asfaltem. Ciekawostką może być fakt, że przy wjeździe na parking więcej było milicjantów niż wolontariuszy i stewardów. Gdy byliśmy już blisko stadionu, na jednej z kolejnych kontroli poproszono nas o zjechanie na bok. Celem było sprawdzenie przez specjalną brygadę, czy pod naszym busem nie ma ładunku wybuchowego. Dość niespotykany widok.

 

Ogromnym plusem było miejsce parkingowe usytuowane pod trybunami stadionu, tuż obok wejścia na sektory dla osób niepełnosprawnych. Dzięki temu można było w czasie meczu lub przerwy spokojnie w kilka sekund znaleźć się przy busie, by posilić się lub przebrać. Sam stadion bardzo ładny, kameralny. W 3 składa się z dwupiętrowych trybun. Ma niewiele ponad 30 tysięcy miejsc, co na potrzeby Lwowa wydaje się liczbą optymalną. Niestety, wiele do życzenia pozostawiają miejsca dla wózków. Usytuowano je przed trybuną na specjalnie zbudowanej rampie, która po Euro zostanie zdemontowana. Dodam, że z pożytkiem dla osób na wózkach, bowiem funkcjonować będą wtedy miejsca pomiędzy piętrami. Niestety, nie udało nam się do nich dotrzeć. Nasze miejsca były na wysokości około pół metra nad murawą tuż przy linii bocznej. Ciężko się ogląda mecz, za to świetnie widać zawodników. Negatywem jest zaledwie jedna przystosowana toaleta, do której dotarcie wymaga wyjścia ze stadionu. No i niestety. Kolejny mecz i kolejny raz widzimy mnóstwo wolnych miejsc. Gdzie są te bilety??? - pytamy.

 

Sportowo, byliśmy pod wrażeniem gry Niemców. Technika, szybkość, poruszanie się bez piłki, pomysł na grę. Daleko nam do takiego poziomu. Odniosłem wrażenie, że gdyby trzeba było wygrać 6:0, to Niemcy uczyniliby to. Nie musieli. 2:1 wystarczyło, by jako jedyna drużyna turnieju przejść do kolejnej rundy z kompletem zwycięstw. Równie dobrze co na murawie piłkarze prezentowali się ich kibice na trybunach. Głośny, urozmaicony i zorganizowany doping nam zaimponował. Liczebnie też na plus. Jakieś 15 tysięcy Niemców wobec 5 tysięcy Duńczyków. Ale... Zaciekawił nas fakt braku reakcji ochrony na faszystowski transparent doskonale widoczny nawet z drugiej strony stadionu. Nieznajomość języka czy może inne powody?...

 

Po meczu błyskawicznie znaleźliśmy się w busie, by następnie w szybkim tempie znaleźć się poza strefą stadionową. Na pobliskiej stacji benzynowej czekał nasz ukraiński kolega. Rozdał wszystkim zamówione zakupy, w których dominowały wódka i kwas chlebowy. Następnie wyprowadził nas na obwodnicę prowadzącą w stronę granicy. Zmęczeni trudami podróży większość postanowiła pójść spać. Dzięki dobrej współpracy naszych kierowców we Wrocławiu byliśmy po 9 godzinach jazdy.
Kolejne bariery zostały przełamane.

 

PS. W drugim meczu grupy B Portugalia pokonała Holandię 2:1. Tak więc Pomarańczowi, którzy nie zdobyli nawet punktu odpadli wraz z Danią. To chyba największa sensacja tych mistrzostw.

 

Zapraszam również do obejrzenia zdjęć z wyjazdu.

Relację sporządził Paweł Parus

 

 

Projekt „Integracja dla każdego” finansowany jest ze środków PFRON
będących w dyspozycji Urzędu Marszałkowskiego Województwa Dolnośląskiego.