Na czwarty wyjazd w ramach projektu „Przełamywanie barier przez dolnośląskich kibiców niepełnosprawnych” pojechaliśmy do Chorzowa. Co ciekawe, był to pierwszy wypad na mecz Śląska Wrocław w tym sezonie. Nic dziwnego, że zainteresowanie udziałem w tej eskapadzie pomimo piątkowego terminu było spore. Efekt to 25 osób, w tym 15 niepełnosprawnych.
Dość wczesna godzina wyjazdu pozwalała wierzyć, że w Chorzowie będziemy na długo przed meczem. Teoria to jedno, a praktykę tworzą zdarzenia nieprzewidziane, choćby takie, jak wypadek na autostradzie. Zamiast sunąć A4 musieliśmy zjechać z tej trasy i starą drogą dotrzeć na Górny Śląsk. Na domiar złego pobłądziliśmy również tam, w wyniku czego na stadion wjechaliśmy z kilkunastominutowym opóźnieniem.
Stadiony na Górnym Śląsku są ogólnie sprawę ujmując w stanie opłakanym. Paradoksalnie jednak, mogą dobrze służyć osobom poruszającym się na wózkach, bowiem jakimś podjazdem można przeważnie wjechać na koronę stadionu i sektora buforowego oglądać zmagania piłkarzy. Model ten przerabialiśmy np. w Bytomiu. W sumie mieliśmy całkiem dobre miejsca, z których śmiało można w miarę komfortowo oglądać mecz.
Ruch Chorzów od kilku lat wyraźnie leży piłkarzom Śląska. Ten akurat mecz należał do kategorii nudnych/wyrównanych. I pewnie nikt by o nim nie pamiętał, gdyby nie gol strzelony przez Diaza w 89. minucie. Znudzenie zostało zamienione w euforię, a w drogę powrotną udaliśmy się jako lider polskiej ekstraklasy. Do szczęścia jak widać wiele nie potrzeba.
Tradycyjny wspólny posiłek miał mieć miejsce w drodze powrotnej. Jednak konia z rzędem temu, kto na A4 znajdzie odpowiednią knajpę. Pojawił się więc pomysł, by jak najszybciej wrócić do Wrocławia i w miejscowej knajpie poświętować zwycięstwo. O dziwo pojawiło się kilku maruderów tego sposobu organizacji posiłku. Stąd 2 apele: 1. Na wyjazdy bierzemy kanapki. 2. Proszę uszanować, że darmowe wyjazdy organizowane są w ramach projektu, w którego prowadzenie ktoś wkłada mnóstwo wysiłki. I nie mam tu na myśli organizacji samego wyjazdu, bo to akurat jest banalnie proste - przynajmniej na etapie planowania.
Na szczęście większość bawiła się na tym wyjeździe bardzo dobrze, a Klub Kibiców Niepełnosprawnych znów przywiózł zwycięstwo i przełamał kolejne bariery.
Dziękujemy: